PPK to jeden z najnowszych pomysłów na skuteczne (jak nas zapewniano) odkładanie na emeryturę.
Wielokrotnie spotykam się z pytaniami, czy warto się tym zainteresować, czy opłaca się ulokować tam swoje środki i zabezpieczyć się w ten sposób z myślą o przyszłej emeryturze. Sprawa jest moim zdaniem co najmniej dyskusyjna – każdy powinien sam rozważyć temat i podjąć świadomą decyzję.
Powszechnie znane fakty są takie: ideą PPK jest Twoja zgoda na to, aby 2% wszystkich Twoich przychodów było automatycznie odkładane na osobne subkonto. Oprócz tego Twój pracodawca ma obowiązek wpłacać dodatkowe 1,5%, a swoje “3 grosze” dorzuca jeszcze państwo. Zdawać by się mogło, że to przecież znakomity pomysł…
Natomiast diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.
Nie bez przyczyny wkład państwa nie jest wyrażony w żadnych procentach. To, na co realnie możesz liczyć to JEDNORAZOWA kwota 250 zł, dopisana do zgromadzonych na Twoim subkoncie środków. Plus, jeżeli spełnisz oczywiście określone warunki, państwo będzie dokładać do tego zawrotne 240 zł rocznie.
Oznacza to, że po 20 latach regularnego, skrupulatnego oszczędzania i wywiązywania się z zadeklarowanego obowiązku, kwota na jaką możesz realnie liczyć nie osiągnie nawet poziomu 5000 zł – pomijając oczywiście fakt, ile ta suma po 20 latach będzie realnie warta.
Już to daje poważnie do myślenia. Bo nie wiem jak Ty, ale ja osobiście do tzw. państwa ze wszystkimi jego instytucjami nie mam za grosz zaufania.
Żeby daleko nie szukać.
Sprawa Otwartych Funduszy Emerytalnych – w kwietniu 2019 r. zapadła oficjalna decyzja, wg której na wszystkich tych środkach, które odkładaliśmy przez długie lata i które miały masowo produkować emerytów-milionerów, władza położyła swoją chciwą łapę.
Mieliśmy 2 opcje:
- Zgodzić się na przeniesienie wszystkich swoich środków do tzw. IKE (Indywidualne Konto Emerytalne) i z miejsca zapłacić od nich haracz w wysokości 15% (sic!)
- Lub oddać WSZYSTKIE zgromadzone pieniądze do ZUS-u, czyli współfinansować ratowanie sypiącego się budżetu.
Choćby z tego powodu ja nie mam do podobnych, “super korzystnych” rozwiązań ani krzty zaufania. Jeżeli ktokolwiek odgórnie chce zarządzać moimi pieniędzmi w taki sposób, to ja serdecznie podziękuję.
W moim głębokim przekonaniu…
… Ty sam/sama najlepiej zarządzisz swoimi pieniędzmi i ich przyszłością, zadbasz o ich bezpieczeństwo i zyskowne pomnażanie. Wszelkie decyzje związane z ryzykiem podejmiesz świadomie i osobiście, bez udziału jakiejkolwiek “siły wyższej”, która zrobi to “lepiej” za Ciebie.
Tylko Ty możesz zdecydować, jakich narzędzi czy strategii będziesz używać i w jakich miejscach ulokujesz swoje środki – do czego z resztą serdecznie Ciebie zachęcam.
A chwiejące się budżety tego czy jakiegokolwiek innego państwa niech ratuje ktoś inny.