Dlaczego wskaźnik inflacji to fikcja?
Ostatnio powszechne emocje wzbudzają informacje, o ile wzrósł wskaźnik inflacji. Ostatni odczyt wyniósł już blisko 18%! Co to tak naprawdę dla nas wszystkich znaczy i dlaczego uważam, że podawane do publicznej wiadomości poziomy inflacji to fikcja?
Po pierwsze, podawana wysokość w procentach jest w istocie uśrednionym wzrostem cen wszystkich towarów i usług w naszym kraju, co tylko składa się na wartość ogólną tzw. PKB (Produkt Krajowy Brutto). Lecz gdy się nad tym chwilę zastanowić, to nikogo z nas nie interesuje de facto wzrost cen WSZYSTKICH towarów i produktów.
Nie obchodzi Cię dla przykładu o ile w ostatnim roku zdrożały luksusowe jachty czy apartamenty na ostatnim piętrze Platinum Tower w centrum Warszawy. Ludzie przejmują się przede wszystkim tym, ile zapłacą za chleb, masło czy marchewkę, nie wspominając o cenach podstawowych nośników energii – prądu, gazu czy paliwa. Przecież to ma gigantyczny wpływ na wysokość comiesięcznych rachunków, kondycję domowych budżetów i co za tym idzie jakość naszego życia! A prawdziwy skok cen energii dopiero przed nami.
Druga, tak naprawdę ważniejsza sprawa, to fakt, że wskaźnik inflacji a realna siła nabywcza Twoich pieniędzy to dwie zupełnie różne rzeczy. Najczęściej bardzo od siebie odległe.
Wyobraź sobie, że rok temu sprzedałeś mieszkanie, ponieważ były Ci potrzebne pieniądze.
Miałeś nieruchomość, za którą wziąłeś okrągły milion złotych (to była bardzo porządna nieruchomość). Przyjmijmy nawet, że te pieniądze postanowiłeś zainwestować, co się okazało trafną i zyskowną inwestycją. Powiedzmy, że w ciągu roku zarobiłeś nawet 20%. Taka roczna stopa zwrotu to marzenie niejednego inwestora.
Możesz sobie szczerze pogratulować! Co więcej, jest to aktualnie wynik lepszy od obecnego wskaźnika inflacji. Czyli świetnie, prawda? No, okazuje się, że nie do końca… Bo co to tak naprawdę znaczy?
Za wszystkie swoje pieniądze na ten moment nie byłbyś już w stanie odkupić takiej samej nieruchomości, którą postanowiłeś sprzedać. Milion złotych rok temu, a milion złotych teraz – pod względem realnej siły nabywczej te wartości mają się do siebie nijak.
Tak naprawdę najbardziej dotkliwie dostają po d*pie osoby, które wykazywały się rozsądkiem, zapobiegliwością i planowaniem na przyszłość. Ludzie, którzy odkładali swoje pieniądze z myślą o jakimś konkretnym celu, takim jak przykładowo zakup mieszkania dla dzieci. Inflacja uderza właśnie w takie osoby najmocniej.
Czy jest na to sposób?
Co możesz zrobić, aby móc się z powodzeniem mierzyć z tą sytuacją?
W moim przekonaniu najważniejszą inwestycją jest zawsze WIEDZA – inwestowanie we własny rozwój, kompetencje i świadomość. Tak, by dla przykładu pieniędzy nie gromadzić i trzymać w postaci gotówki, tylko wiedzieć, jak je mądrze uruchomić i zadziałać w taki sposób, aby w trudnych momentach nie tylko nie dać się „wydoić”, ale jeszcze skorzystać i realnie zarobić.